Początki mojego robótkownia
Zaczęło
się wiele lat temu, gdy jeszcze uczyłam się w szkole podstawowej.
Pierwsze w ręce wpadło mi szydełko na którym robiłam serwetki, niestety
nie przetrwała żadna z nich. Większa praca na szydełku to bluzka na
ramiączka w kolorze niebieskim, która też już nie
istnieje. Na drutach dziergałam, chyba jak każda początkująca szaliki,
krótkie golfy pod szyję. Później zakochałam się w hafcie krzyżykowym, który pochłaniał mój cały wolny czas. Do
drutów wróciłam pod koniec lat 80, w sklepach puste półki, a w domu
miał pojawić się mój pierworodny synek. Wełnę znalazłam wśród domowych
szpargałów, kilka małych moteczków dostałam od koleżanek i rodziny.
Pamiętam, że pierwsza powstała czapeczka i sweterek zapinany na
guziczki, w którym mój synek wrócił ze szpitala do domu. Niestety po
ponad 25latach zostałała tylko czapunia, oto ona.
Kiedy synek podrósł zrobiłam mu sweterek z foczką.
Takie były moje początki z drutami i wełną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz